Mazurskie Smaki

 

ryba w piwie | piwo | rogaliki | o jedzeniu | chleb | plince | kartoflanka
gramatka | farszynki | żurek | kapusta | gęś | dzyndzałki | ryba

Chleb

Dawniej na Mazurach mawiano, że chleb nigdy się nie przeje. Szanowano go zresztą, równie mocno jak i w innych regionach Polski, a może i bardziej. Miało to związek ze zdarzającymi się tu częściej niż gdzie indziej klęskami nieurodzaju i okresami głodu spowodowanymi najazdami obcych wojsk.

Bochenek chleba zaczynał zawsze krajać ojciec rodziny. Przed rozpoczęciem tej czynności kreślił znak krzyża nożem na spodniej stronie bochenka, a następnie krajał i rozdzielał kromki między siedzących przy stole. Nie wolno było kłaść bochenka spodem do góry, bo groziło to poważną kłótnią w rodzinie, nie wolno było chleba wyrzucać. Jeśli nie nadawał się do zjedzenia ani przez ludzi ani przez zwierzęta należało go spalić (święty ogień). Jeśli kawałek chleba spadł na podłogę całowano go przepraszając za obrazę.

Chleb otrzymywało dziecko od chrzestnych w dniu chrztu, by nigdy nie zaznało głodu, chlebem i solą witano nowożeńców oraz osoby, które chciano przywitać szczególnie uroczyście. Wprowadzając się do nowego domu zabierano ze starego ogień i zanoszono bochenek chleba, aby w domu zawsze panował dostatek i nikt nie głodował.

Dawniej chleb, uważany za dar nieba, był w szczególnym poważaniu. Starsi ludzie pamiętają niegdyś, często spotykane w domach drewniane talerze pod chleb, z wyrytymi na nich różnymi napisami: "Do soli i chleba gości nam potrzeba"; "Chleb ten Boży niech się mnoży", "Kto chleba nie szanuje, tego chleb nie wianuje", itp.

Na Mazurach nie było domu, w którym gospodyni nie piekła by chleba. O kupowaniu nie było mowy. Chleb przeważnie pieczono w sobotę, aby na niedzielę był świeży. Taki chleb, dobry smak miał przez cały tydzień. Niektóre gospodynie piekły chleb z żytniej mąki, inne z pszennej, a jeszcze inne z mieszanej. Dawniej chleb był razowy, ciemny. Mąkę na chleb należało przesiać przez przetacek, czyli sitko, a gdy wygrzała się, robiło się zaczyn. W tym celu z poprzedniego pieczenia, zostawiało się dobrą garść ciasta chlebowego, którą należało rozmieszać w letniej wodzie i dobrze wymieszać z mąką. "Zaczyna" zrobiona na noc była rano gotowa do zarabiania ciasta na chleb. Dodawało się trochę soli i taki chleb trzeba było dobrze ręką wyrobić, aby ciasto nie trzymało się ręki. Im lepiej się wyrobiło, tym lepszy był chleb. Ciasto wyrabiano w nieckach. Było to, można powiedzieć naczynie wydłubane z klocka lipowego, trochę podobne do dzisiejszych wanienek, w których kąpie się małe dzieci. Niecki służyły tylko do wyrabiania chleba.

Na wyrobionym cieście robiono znak krzyża. Kiedy ciasto urosło drugie tyle, rozpalało się w piecu chlebowym. Co jakiś czas trzeba było kociubą poruszać ogniem, aby piec był równomiernie napalony. Niedługo po zapaleniu w piecu ciasto nakładało się do opałek obsypanych mąką, aby się do nich nie przylepiło. Opałki były uplecione ze słomy, przeplecione były wikliną, z której robi się koszyki. I gdy w piecu było już napalone, piec był "biały", a ciasto w opałkach podrosło, można było resztki ognia z pieca wygarnąć. Służył do tego ciosek. Jest to kij na końcu, którego jest deseczka. Nieraz trochę zostawiało się przy drzwiczkach, aby żar nie uciekał z pieca. Mokrą szmatą owiniętą na ciosek wycierano piec, aby popiół nie przylepił się do chleba. Ciasto z opałek kładło się na łopatę i należało zsunąć je w piecu na właściwe miejsce, tak żeby wszystkie chleby zmieściły się i nie posklejały się jeden z drugim. Przed zamknięciem drzwiczek od pieca robiono ręką znak krzyża, aby chleb się wydarzył. Żytni chleb no w piecu około półtorej godziny, pszenny godzinę. Po wyjęciu chleba z pieca palcem pukało się w spód chleba. Gdy odglos był mocny to wiadomo było, że chleb jest dobrze upieczony. Spód chleba obmywało się zmoczoną szmatą, a wierzch ręką. Wyjęte chleby układano na stole i przykrywano czystym ręcznikiem lnianym, żeby skórka zmiekła.

Dawniej zwykło mówić się, że kto chociaż raz w życiu był głodny, ten nigdy nie przejdzie obok chleba bez okazania mu szacunku. Ostatecznie nawet teraz, gdy nie trudno o kawałek chleba te słowa nadal mają głęboki sens.



              
  kontakt | mapa strony | wykonanie i prowadzenie strony
aktualności | forum orzyskie sprawy | wieści orzyskie
12-250 Orzysz
Adres koresp. - ul. 22 Lipca 15
Msalówka - ul. Wojska Polskiego 9a
e-mail: msal@orzysz.org.pl
tel. 796 140 648

Orzysz 2010 - 2015